piątek, 13 lipca 2012

deszcz




deszcz skropił nasze ciała usta posiniały mi z zimna pomimo tego że lato w pełni ty obok mnie tupie nogami by rozgrzać palce u stóp nic otulasz mnie ramieniem zamykasz usta pocałunkiem tak delikatnym jak lot piórka świdrującego w kłębach miejskiego powietrza z gracją opadającego na ziemię milcząc wyciągasz z torby szary ratunek dla mojego zziębniętego ciała bluzę otulasz mnie ją a ja od uśmiecham się do ciebie zaciskam jeszcze mocniej moją dłoń z pomalowanymi na kolor zachmurzonego nieba paznokciami w twojej ciepłej i lgnącej do mnie deszcz zszedł na drugi plan jesteś ty i chłód już mi nie zagraża




6 komentarzy:

  1. tylko deszcze jest prawdziwy, zlizuję go z palców, końcówek włosów. jestem niczyja będąc w nim.

    ( nie wracam poki co, odnajduję spokój, którego tam nie zaznałam. za dużo ludzi, za duża publika dla moich słów. )

    OdpowiedzUsuń
  2. Twój blog jest tak pięknie liryczny...

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wiem czy mi się wydaje, ale piszesz z taka lekkością słów i emocji.

    OdpowiedzUsuń
  4. pięknie piszesz, każde słowo wyzwala mnóstwo emocji, to wspaniałe.

    OdpowiedzUsuń