piątek, 13 lipca 2012

deszcz




deszcz skropił nasze ciała usta posiniały mi z zimna pomimo tego że lato w pełni ty obok mnie tupie nogami by rozgrzać palce u stóp nic otulasz mnie ramieniem zamykasz usta pocałunkiem tak delikatnym jak lot piórka świdrującego w kłębach miejskiego powietrza z gracją opadającego na ziemię milcząc wyciągasz z torby szary ratunek dla mojego zziębniętego ciała bluzę otulasz mnie ją a ja od uśmiecham się do ciebie zaciskam jeszcze mocniej moją dłoń z pomalowanymi na kolor zachmurzonego nieba paznokciami w twojej ciepłej i lgnącej do mnie deszcz zszedł na drugi plan jesteś ty i chłód już mi nie zagraża