poniedziałek, 29 października 2012
siedzimy na moście, zwisają nam swobodnie nogi. patrzę w dół i trochę się boję. ściskam Cię za rękę, kładąc głowę na Twoim ramieniu. opowiadasz mi właśnie o tym, jak byłeś na kajakach z wujkiem, bardzo bolały Cię dłonie po przepłynięciu niewyobrażalnej liczby kilometrów. rośniesz w moich oczach. za chwilę porywasz mnie i prowadzisz do pewnej budki stojącej na uboczu drogi. pan robi tam watę cukrową, prosisz o największą, a ja szturcham Cię w bok i mówię, że takiej nie zjemy, kiwasz głową i nazywasz mnie głuptasem. zaraz potem dostaje na drewnianym polepionym cukrem patyku watę, po czym dostaje buziaka w polik i słyszę "chciałem dać Ci trochę chmur, których jeszcze trochę nie poskubiesz opuszkami palców, lecąc w samolocie obok mnie"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
dziękuję za wszystkie słowa tutaj,
OdpowiedzUsuńsię czuje, że ktoś czuje podobnie.
trochę i czasem.
(male-serce-ale-boze.blog.onet.pl)